Do
szpitala nagle zabrali moją kochaną.
Z
domowych pieleszy, skromnie ubraną.
Nazajutrz,
kiedy Wacławę odwiedziłem.
Rzekła:
kupisz mi majtki, a ja się zdziwiłem.
W
sklepie pytam: majtki na Wacie macie?
W
oczach za ladą czytałem, jakie? wariacie.
A
słyszał pan o kalesonach z koszykiem na jajka.
O
co jej chodzi, czy to żart, a może bajka.
Podniesionym
głosem raz jeszcze powtarzam.
Majtki
na żonę poproszę, czy źle się wyrażam.
O,
to już coś bliższe prawdy, proszę podać jak duże.
No,
takie na dwa manekiny, koniecznie w róże.
Będzie
dwa w jednym, niech się ucieszy ma miła.
Zobaczyła
to żonka, ja bym takich nie kupiła.
Może
biustonosz kupiłbyś lepszy, ten to stary.
Idąc
myślę, jakiej ja użyję w sklepie miary.
Udałem
się do sklepu, oczami miseczki testuje.
Pan
ogląda czy....., a może coś kupuje.
Biustonosz
poproszę, ręce układam tak z dala.
Pani
bacznie zjawisko ogląda, biustonosz podała.
Do
szpitala biegnę uradowany, co na to żonka.
Ubrała
go uśmiech mówi, mądrego mam małżonka.
Po
tygodniu w domu zapraszam Wacie na zakupy.
Kupisz
nowe majtki mają być na, a nie do dupy.
Amadeusz ze
Śląska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz