Obserwatorzy

niedziela, 6 stycznia 2019

Czas


Dlaczego tak szybko ucieka, jak piasek przez palce?

W pogoni za szczęściem, w codziennej życia walce.

Walka: ze smutkiem, szarością dnia, tego, co nas boli.

Rozdawaj miłe gesty, okaż życia szereg symboli.


Rankiem uśmiechnij się do serca, co dla Ciebie kawę parzy.

Przywitaj sąsiada, czarne myśli odgoń, dobro się przydarzy.

Serdeczność w sobie cały dzień miej, jak krawat dla ozdoby.

Złość, zły humor zgaś w zarodku, dla twojego dobra wątroby.


 Udzielaj drobnej pomocy, tym, co wiatr w oczy wieje.

Otwarte serce inaczej patrzy, daje moc i miłość sieje.

Tym sposobem dzień powoli minie, wieczorem wspomnisz.

Czas inaczej płynie, o potknięciach  kroku zapomnisz.


                                Amadeusz ze Śląska.

Czas miłości

To spotkanie i wspólne oczu wirowanie.
To pierwsze kroki miłości rozkochanie.
Niepewność zrodzona jak w życiu będzie?
Czy serce do serca czułością przylegnie?


Każdy z nas myślał o koszu szczęścia.
Co w duszy się rozkołysze bez pojęcia.
Miłość pielęgnowana w nas trwała.
Ostoją nam była i radość dawała.


Obawy przeplatane lękiem w mik rozwiane.
Strach odepchnięty, nowe ziarno zasiane.
Podporą wzajemną zapłonęło ognisko.
Szliśmy przez życia Boże ściernisko.


Teraz dni jesiennej miłości pozostały.
Nawet największe wichry jej nie rozwiały.
Nie szkoda lat, co zmarszczkami uśmiech rysują.
Wspomnienia przeżyte miłością potęgują.


Amadeusz ze Śląska.






Czar poezji

W bajtach eteru Tamiss poznałem
O jej sercu strofy szepczą tak czule
Co miłość maluje kwiatami radości
A uśmiech tańcuje w księżyca tle

Smakując Twoje cudowne marzenia
Płynę jak kwiat lotosu do promieni
Podając dłoń proszę zostań ze mną
W kole przyjaźni dla oddanej poezji

Pod osłoną nocy księżycowej
Kiedy gwiazdy wkradły się do marzeń
Ktoś przyjaźnie dotknął mojej dłoni
I zaprosił czar poezji dziś pokażę

Każdy wers wyszeptany tak cichutko
Bym się wtulić mogła w wiatru ciszę
Poczuć jak w dialogu poetyckim
Na swych skrzydłach wena ukołysze

Jeszcze spojrzał teraz zatańczymy
Taka chwila serce umie wzruszać
Rozbawiona magią tajemniczą
Stąpam u boku już Amadeusza

Gdzieś wśród strof splątane krążą myśli
Zagubione cudne dźwięczą rymy
Ponad głową niebo się unosi
My poeci mówić się uczymy

Amadeusz i Tamiss


Cyganeczki

Ile oczu zawirowań doznałem na żywo.
Kiecek jak motylich skrzydeł o dziwo.
Te błyskotki jak gwiazdki migotania myśli.
Muzyka porywała wszystkich co przyszli.

Marżanda piękność biodrami kołysanie.
Esmeraldy cudu głos mojej duszy doznanie.
Karmen włosami welonem skrzypki stroiła.
Mirela z Marcusem brawa obfite zdobyła.

Wieczór niezapomniany, chętnie powrócę.
Potem wróżeń życzenie i piosenkę zanucę.
Cygańskie tabory z dziecinnych mych lat.
Dzisiaj rozrywkowe zespoły poszły w świat.

Amadeusz ze Śląska.

Cudowna wiosna

Sekret z jej oczu łzą spłynął,
w kącikach ust wyszeptał
marzenia w sercu zapisane,
kokardką związane od wielu lat.
Ale tej wiosny odeszła samotność,
szarość dni kwiaty w tęczę splotły,
zawirowała  nurtem moc szczęścia.
Ukołysała nutą, do tańca zaprosiła.
Świat padł do stóp w tulącej dłoni,
w bezkresnej dali na zawsze razem.

                                    Amadeusz ze Śląska.

Codzienność

Z każdej gospodyni, matki, żony.
Super psycholog serc i żołądka.
Odnajduje w nas szarość i kolory.
W radości płyną rodzinnie latka.

Odzienie czyste poukłada w stos.
Podlewając z kwiatami rozmawia.
Lekami poczęstuje zakichany nos.
Od trosk nie ucieka, pracą zasypia.

W kieracie życia skarbem domu.
Uśmiech ścieli przy kubku kawy.
Jubileusz powita z tortem ukłonu.
Z miłości dla ciebie nie dla sławy.

Kochana niedoceniana, ale trwa.
Na straży pokoju i porozumienia.
Serdeczności, ciepła życia potęga.
Dla ciebie bukiet róż, za oddania.

Amadeusz ze Śląska.




Codziennie

Codziennie po polskich drogach kilometry uciekają.
Codziennie łapie się rzesze kierowców na drugim gazie.
Codziennie nowe stłuczki, wypadki się zdarzają.
Codziennie szaleńcza jazda, może nie skończyć się na urazie.

Codziennie apele do kierowców docierają - ostrożnie.
Codziennie jadą w aucie dzieci, czy w fotelikach zapięci?
Codziennie jest ktoś, kto na drzewie parkuje przydrożnie.
Codziennie narażamy rodzinę całą, jadąc na oślep jak zawzięci.

Codziennie  po pasach na spóźnionym zielonym, auto przemyka.
Codziennie widać cymbalistów wielu, którzy za nic maja prawo.
Codziennie na drodze potrzebny ambulans i pomoc medyka.
Codziennie jest zbyt wielu, którym adrenaliny jest wciąż za mało.

Codziennie  fala aut się  toczy po kraju dziurawych wstęgach.
Codziennie  za mało kontroli, kara wysoka powinna być.
Codziennie żegnamy ofiarę wypadku  i płacz w potęgach.
Codziennie tyle rozpaczy, mało miejsca w szpitalu, ciężko żyć.

Codziennie prowadź  swe cztery kółka przykładnie i należycie.
Codziennie myśl, czy miłe dla Ciebie jest Twoje i inne życie.


                                    Amadeusz ze Śląska.

Co raz bliżej

To ostatnie chwile udręki ciężaru
Stopnie coraz wyższe nie mają końca
Oddechy oparte o balustradę w bólu
Liczą dni do pokoi bliżej chodnika

Brak zdrowia na bieg pod dach ciszy
Korony porą roku zmienne zostawię
Łza jednak się szarpie pokorą smyczy
Malując widok z stokrotkami w trawie

Nim zima zawita poznam nowe kąty
Z nią pójdę ścieżką tuląc radości moc
Pod rękę z miłością życia między płoty
Powitam bielutki czas i trzynasty rok

Amadeusz ze Śląska

Cierpienie

Idąc rozgląda się, kogo dzisiaj dopadnie.
Ciału czy duszy na pewno coś ukradnie.
Dzisiaj ciebie otoczy aureolą psychiczną.
Jutro w tobie zamieszka udręką fizyczną.

Negatywnie nastawione, emocji czar znika.
Na wskroś do szpiku kości smutkiem powita.
Krzywdę zawiesi, hiobową wieść rozwieje.
Rysy męczarni na twarzy gęsto przyodzieje.

Utrapienie w spadku pozostawi bez złudzeń.
Zagłuszy depresją radość wielu przebudzeń.
Apatią plącze myśli, pesymizm i spleen zbrata.
Dla duszy i serca ciemności wielka komnata.

Amadeusz ze Śląska.

Chwile

W cieniu ulicznego parasola czeka
pijaka delektuje po dali się ogląda
z niej kroczy i różami się uśmiecha
ukłon w serce promieniem dosięga

Splot ramion w spacer zamieniony
powitał parkiem miłosne wirowanie
świergot ławki zdobiony w białe bzy
a fiołki malują obraz w zieleni tle

Majowy raj zbliżył usta spragnione
zwilżone rozkosze pragnień fruną
w obłoki gdzie wspomnienia miłe
owocują smakiem i kolejną struną

Mgnienia uśmiechy zapukały pokojami
na mambę smaku znaki daje czajnik
obrus chwali się serc czekoladkami
z wdziękiem kosztuje je dama pik

Mascato Rosa kieliszkiem zaprasza
poezją podniebienia wita wieczór
tańczy już baletkami miłości cisza
nad oczami Amor i cały jego chór

Satynowe gwiazdkami zauroczone
warkocz rozplata nucąc swoje love
noc patrzy w węzły ich tak wonne
kur zapiał oni stepują w szczęścia kole

Amadeusz ze Śląska





Chudów

Od południa
w Chudowie średniowiecze.
Zamek, damy i rycerze,
oraz walka na miecze.
Replik  staroci
 dookoła pełno wszędzie.
Stragan z jadłem,
 głodne rzesze zdobędzie.
 Przed zamkiem dwaj rycerze
 walkę toczą.
Dalej łucznicy w turnieju
 walczą ochoczo.
Białogłowy uśmiechnięte,
 na nich lniane ubiory.
Dalej stragan
 gliniarsko-skórzane ma zbiory.

  Ludzie zaciekawieni
 swoich królów korzeni.
Dzieci mieczami z drewna
 wielce zabawieni.
Tylko dawnej muzyki brakuje
 i to  się czuje.
Lawiną sztucznego ognia
 to zrekompensuje.

                                                                                                   
                                                            Amadeusz ze Śląska

wtorek, 1 stycznia 2019

Chrest


Bez wizerunku w części spróchniały,
ukłonem nie witany od wielu lat.
Resztki komina i szczątki bramy,
przypominają o innych czasach.

Obok kocie łby zarosły już trawą.
Nadzieja umarła na powrót miejsc,
które tętniły życiem pełnią miłości.
Ugory żywo ścielą się po horyzont,
przeplatane zapachem dzikiej róży.

Za naście wiosen nie będzie śladu,
zbudują tu kolejny niedzielny spęd.

Amadeusz.


Chlebek



Jestem  chlebek na kuchennym stole.
Kroić chętnym  zawsze  pozwolę.
Kromka za kromką, pojawiają się spokojnie,
jakże cieplutkie i pachnące mimowolnie.

Pierwsza  jest dobrem co w życiu gości.
Druga kromka wypływa od serca, z miłości.
Spacerek urządza trzecia kromka chleba,
poganiając również  inne, gdy jest taka potrzeba.

Trudno radzić z liczną rodziną, dziatwą,
nakarmić ją  przecież nie tak łatwo.
Ale jak  miło jest  wszystkim na duszy,
kiedy  świeży chlebek zajadają, aż trzęsą  się uszy.

Dobrze jest chrupiący chlebek posmarować
i z kanapką do torby schować.
Rankiem każdy do pracy się wybiera
i w pośpiechu je ze sobą  zabiera.

Poczęstuj się … I Smacznego!


/Jola z Suwałk/


C2H5OH.


Dwa kroki w przód i jeden w tył,
takim tempem kroczy,
Widzą to dzieci jak  z chodnika
na ulice pijak się  toczy.
Raz mruczy pod nosem,
raz wrzeszczy i rękami wymachuje.
Młodzieży  to imponuje,
Panie kręcą głową, serce się buntuje.

Jest wielu z Tych,
co w nadmiarze za kołnierz nie wylewają,
W domach robią awantury,
siniaki na ciele, rodzinę przeklinają.
Brak jest uroczystości,
by wśród gości nie królowała wódka.
Życie jest pełne pijackiej zgryzoty,
niejedna to powie rozwódka.

Bo lepiej Jej samej życie przeżyć
niż w poniżaniu i udręce.
Dzieci tylko cierpią - bez ojca,
matka ma zapracowane ręce.
Najgorsze jak wódka
doprowadza do tragedii i wielkiej rozpaczy.
Takiemu to: Sąd, Rodzina,
Kościół, Społeczeństwo, nie wybaczy.

Ale w naszym życiu jest Nas wielu,
co trzeźwość  ma na czele.
O  zdrowy rozum dla innych modlimy się
proszę mój Aniele”
Powinna powstać
Ustawa" uzależnionych bezwzględnie zamykać.
Pracy nie żałować,
suchy chleb i trochę wody by mogli połykać.

Może po pewnym czasie zrozumieją,
co to znaczy miłość rodziny.
Wtedy  zobaczą szczęście żony
i dzieci uśmiechnięte miny.


                         Amadeusz ze Śląska.



Wypoczynek


Zaszyłem się w głuszy, gdzie las i siedlisk kilka.
Wieczory jeszcze długie, słychać skowyt wilka.
Tylko blask i ciepło kominka strach zmniejsza.
Uśmiech echem się kłania chwila przyjemniejsza.

Jak dobrze i milutko przy pianinie nutek.
Grzaniec sprawia cuda, rozgania serca smutek.
Każdy z Panów swoją politykę żywo pielęgnuje.
Panie swój temat drążą, jedna szyje inna gotuje.

Stary zegar o godzinie zero zakukał wspaniale.
Towarzystwo cichnie, każdy opuszcza sale.
Jeszcze słychać na schodach głośnie człapanie.
Potem skrzypienie łoży i zawrotne chrapanie.

Za oknem kawał dnia, czy śniadanie przespałem?
Grzaniec bóle wygonił, ochoty do życia nabrałem.
Zostawili i dla mnie smakowite kąski na obrusie.
Tak tu cudnie, tak przyjemnie, ale nie w luksusie.

Czas na świeżość, co mrozem spowita dookoła.
Na tak długo, aż komórka na obiadek zawoła.
Resztki płotu i kikut muru z cegły historię kreśli.
Najstarsi na górce, młodzi do miasta odeszli.

Tylko śniegu biel i wierzby, malarza natchnienie.
Pod lasem sarny, pozostanie miłe wspomnienie.
Obiad już w progu zapach roznosi wspaniały.
Kapuśniak i mielony z pieczarką doskonały.

Po takim obiedzie piwko ukłoniło się złociste.
Panie galaretkę wolą i owoce południa soczyste.
Czaru krąg karciany przy kominku skupiony.
A po kolacji dzień będzie szczęściem spełniony.

Niwiska dnia. 16.02.2011

Amadeusz ze Śląska.





Zaproszenie


Zapraszam Cię do wiejskiego ogródka,
Gdzie wzniosłe róże rozpromienią serduszka.
One przyglądać się będą naszym uśmiechom,
Wzbudzą radość, jak niewinnym pociechom.
Potem na ławce podziwiać będziemy kwiaty,
Nutek  posłuchamy, marzenia polecą w inne światy.


      Amadeusz ze Śląska.


Zapytanie


Co Ciebie, sąsiada  może spotkać,
co przyjdzie nam przeżyć,
 nocą chłodno, brak dachu nad głową,
aż trudno uwierzyć.
Jakaż to siła wielka
co niszczy wszystko na swej  drodze,
jak mają żyć,
z przerażeniem  spoglądają  w oczy trwodze.
Pozostała im jeszcze nadzieja,
że przyjdzie pomoc rządu szybko,
 tak łatwo się nie poddają,
ale jak rozpocząć, z wodą wszystko znikło.
Serca ich dziś zalane żalem i goryczą,
dzieci przestraszone,
wiele pomocy potrzeba,
by życie ich było dobrze uleczone.

                                                            Amadeusz ze Śląska.

 Te słowa dedykuje dla wszystkich poszkodowanych
w powodzi w Bogatyni, oraz dla wszystkich udzielających
wszelkiej pomocy potrzebującym.



Zawiedzione serce




Polną drogą między płaczącymi wierzbami.
Szło serce oczami wtopione w pola zbożami.
Rany jeszcze świeże czekają ukojenia i ciszy.
Łzy drogą wzmagają, lecz nikt ich nie usłyszy.


Myśli nisko krążą jak jaskółki przed deszczem.
Wspomnienie agresji oblewają zimne dreszcze.
Dlaczego tak postępujesz?, Gdzie nasza miłość?
Dziś tylko sine oczy, krzyki i potęgi złość.


Było tak pięknie i romantycznie, radości czas.
Pięć lat po ślubie wódka rozdzieliła nas.
A nasze kochane dzieci, w nich widziałeś świat.
Co mam im powiedzieć?, Za rok, za kilka lat.


Ja nie uciekam, aniołki nasze przestraszone płaczą,
Ty znów pijany domu „pan", czy ojcu wybaczą?
Lecz żyje we mnie nadzieja, jutro cisza nadejdzie.
Miłość do dzieci me stargane emocje zeszyje.


Przyjdzie życia czas, kiedy nas wspomnisz.
Kiedy los skrzywdzi, wtedy przybiegniesz.
Bezpowrotnie minęło to co tak piękne było.
Nie żądaj by moje serce w twoją stronę drgnęło.


Amadeusz ze Śląska.



Byłaś


Nie pytaj czy wybaczę
Buziakiem nie przepraszaj
Przypaliłaś zaufania kasze
Przez życie sama się pchaj

Rany serca już się goją
Nie słyszę bełkotu ust
Samotność oczy wolą
Lekiem cisza teraz jest

Miłości brama zabita
Gwoździami wieczności
Czasu nuta gorycz zmywa
Promień nadziei życie złoci

Amadeusz ze Śląska


Była, jest i będzie


Temat jak rzeka płynie wciąż,
swym rytmem w radości łez,
spragniona jest babcia i mąż,
w piaskownicy rozkwita też.
Zadaje rany, samotność rodzi,
jak Feniks z popiołów powraca.
Emocje nastraja, serca odnowi.
Krąg życia przerywa i pozłaca.

Amadeusz ze Śląska.




Bonanza


Dopóty czerpał całymi garściami,
dopóty nie dopadł kiesy kryzys.
Smutek zawisł już klamka zapadła,
powstaje nowy dla biznesu pomysł.

Szamota się z lewa na prawo-obawą,
nosem kręci wmawiając swoje prawdy.
Na nic modły i szerokie horyzonty,
czas na zawinięte rękawy, nie kłody.

Przyszła kryska, cieszy się oskubany,
do garnka Temida zagląda częściej.
Kiedy nastanie innych rozliczenie?
Wciąż kuleje szarych ludzi szczęście.

Amadeusze Śląska

Blasku czas


Nie ziemski blask promienie koła toczy.
Zagląda w duszę i w przerażone oczy.
Dopada radości chwilą, czasem kołysze.
Przywraca, co minęło w młodości klisze.

Zdziwienie totalne blaski czas cofnęły.
Powiało lekkością, bóle życia zniknęły.
Co za cuda zapisują się w wybranych.
Obiegła wieść o sercach tak kochanych.

Smutne twarze szukają blasku wokół.
Nie dosięgnie nawet wzrokiem sokół.
Ten blask w prawdzie i czystości gości.
Gaśnie dookoła w kręgu brudu i złości.

Rozeszły się oczekiwania po narodzie.
Każdy się zmienia, czeka cudu w urodzie.
Lecz ścieżki życia zarośnięte grzechem.
Popłyną płaczem trudu, łupiny orzechem.

Młodości szczęście rysuje ogrody życia.
Innych ogarnia, mają tyle do zdobycia.
Dobroć z orężem czasu, młodość ścieli.
Świat rajem stoi, dziwi się grono Anieli.

Amadeusz ze Śląska.




Blaski i cienie

Róża z tulipanem w jednym wazonie 
Majową nocą połączonym zapachem 
Budzą do życia pragnień pąk na jawie 
Przyjdzie, gdy sypnie ostatnim śniegiem 

Jedną chwilą głos przenika serc radość 
Uśmiech sięga zenitu tuląc narodzone 
Witaj ukochany z tobą chcemy teraz iść 
Poprzez noce i dni miłością ozłocone 

Pięć lat później gaśnie ogień domowy 
Żywiciel odszedł w krainę mocy cienia 
Inny świat życie już maluje dla sieroty 
Bidula szczęście prośbą woła do nieba 

Łzy nadziei wiązały postanowień naukę 
Fundamentem i kluczem ku przyszłości 
Zakwitnie znów łąka łatając życia dziurę 
Marzenie tańcuje blaskiem dalszych dni 

Dlaczego zerwane ogniwo się poddało 
Uciekło w nieznane zostawiając skarb 
Czy odszukane pokochają się tak samo? 
Może pokoleniami ożyje spaceru park 

Amadeusz ze Śląska