Z promieni gwiazd
cieplej nocy sfrunęła.
Obmyła się rosą,
życia nicią być pragnęła.
Osuszona świetlistym
horyzontu lotem.
Szła boso przed
siebie zieleni żywopłotem.
W ogrodzie róż
spotkała z paletą malarza.
Nutami zawirowała
chmurkami wachlarza.
Ścieżką radości
szuka, uśmiechu i zachwytu.
Podała dłoń
czesząc włosy tęczą kolorytu.
Spojrzała głęboko
w oczy i została tonią.
Z wiatru cieniem
uleciała i znów ją gonią.
Powróciła strzałą
Amora przeszyła do kości.
Znalazła ukojenie i
spokój w sercu czułości.
Łzą szczęście
kreśli, minutą smutek żegna.
Zwaśnione pokolenia
przy stole zjedna.
Drogowskazem
pocałunku ramiona splata.
Zimą przy kominku,
wiosną i każdego lata.
W obrączce sławy
oddaje ukłony tak żywe.
Tęsknotą zapisuje
sny i spacery sędziwe.
Rodzi nadzieję
ubiera oczekiwaniem dal.
Rozgrzeje lotem
motyla jak zimowy szal.
Każdego bez wyjątku
spotka w kole życia.
Niejednego ukwieci
pociechami pożycia.
Tak pięknie pisze
poeta rymując jej tła.
Czy widział ktoś
jak krokiem muzy szła.
Miłość.
Amadeusz ze Śląska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz