Bez
wizerunku w części spróchniały,
ukłonem
nie witany od wielu lat.
Resztki
komina i szczątki bramy,
przypominają
o innych czasach.
Obok
kocie łby zarosły już trawą.
Nadzieja
umarła na powrót miejsc,
które
tętniły życiem pełnią miłości.
Ugory
żywo ścielą się po horyzont,
przeplatane
zapachem dzikiej róży.
Za
naście wiosen nie będzie śladu,
zbudują
tu kolejny niedzielny spęd.
Amadeusz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz